A: Sajgon jest trochę przytłaczający. Kilka godzin chodzenia, zlanie potem i jedno spojrzenia na mapę pozbawia złudzeń: nawet nie lizneliśmy tego miasta. Podobnie jak w Hanoi pełno skuterów i znowu trzeba przedzierać sie na drugą stronę jezdni, a później iść slalomem po zastawionym motorkami, wózkowymi restauracjami. i jeszcze nie wiadomo czym chodnikiem. I setny raz odpowiadać: Nie, dziękuję, nie chcę motorku. Sajgon wygląda na bogate miast (ale ile go widzieliśmy?), dziesiątki ekskluzywnych hoteli (cała dzielnica drogich hoteli!!!!), restauracji, sklepów. Dla Wietnamczyków? Biznesmenów? Turystów? Wszystko to nie wygląda na miasto w kraju o dochodzie 5-6 krotnym niż w Polsce. Nie ma tu tego spokoju stolicy Laosu (40 razy mniej mieszkańców). W samym mieście parę rzeczy do zobaczenia: pałac zjednoczenia, muzeum pozostałości wojennych, pagody, kościół notre dam. W takim pędzie i przeładowaniu wcale nie chce sie zwiedzać. Gdy już się gdzieś dotrze to jednak jest ciekawie. Wolę mniejsze miejscowości.