Geoblog.pl    brzuszkidwa    Podróże    Azja południowo-wschodnia    W poszukiwaniu słonia.
Zwiń mapę
2009
20
kwi

W poszukiwaniu słonia.

 
Laos
Laos, Hongsa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12808 km
 
A: O ile w Etiopii poszukiwałem krokodyli i hipopotamów (o czym niektórzy wiedzą - Ci, którzy dostawali ode mnie maile - zanim odkryłem wygodną nagość bloga) - z sukcesem! to Laos i okolice stoją pod znakiem słonia i tygrysa. W każdym razie słoń zaliczony. Niezbyt dziko żyjący, ale znowu nie taki w zoo albo specjalnie dla turystów wielbłąd pod piramidą czy inny niedźwiedź pod Giewontem.
Do Hongsy z Sainabuli jedzie się 3 godziny w porze suchej, autobusem jest terenowy pick-up (Toyota Hillux); podróż w kurzu i pomiędzy motorkiem, wentylatorem i workiem ryżu.
Z terenowym pick-upem to nie jest tak, że trzeba o niego jakoś specjalnie się starać, wystarczy pójść na dworzec autobusowy i kupić bilet (70 tys. kipów 8,5 dol).
Lonely Planet (5 edycja) podaje, że przejazd do Hongsy zajmuje 6 lub więcej godzin - ale to było za czasów umotorowionych dorożek (4 lata temu)
Okolica piękna.
Hongsa to taka słoniowa stolica Laosu.

E: Oryginalna nazwa Laosu to Lan Xang Hom Khao, czyli królestwo miliona słoni i białego parasola. Słoń symbolizuje siłę, a parasol władzę (był królewskim insygnium do 1975 roku, czyli obalenia monarchii). W Laosie żyje obecnie przynajmniej siedem słoni, bo tyle widzieliśmy. Według oficjalnych statystyk jest ich około 2 000, ale ja bym była ostrożna - w Laosie, zwłaszcza teraz, pod koniec pory suchej, jest tak strasznie gorąco, że w ciągu dnia wszyscy śpią. Gdzie się nie wejdzie, do knajpy, banku, hotelu czy ministerstwa, wszyscy podparci na łokciach śpią, a nawet jak nie śpią, to są w upalnym kosmosie (można potraktować to dwojako, ponieważ palenie opium nie jest tu rzadkością). Twierdzę więc, że liczba 2 000 słoni została ustalona na podstawie intensywnego wpatrywania się w sufit i przeciągłego ziewania jednego z urzędników.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (22)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
anka
anka - 2009-07-27 16:33
Heh w Guesthausie u Moniki:)
Fajnie jezdzic na słoniu co?
i Gekuś dalej sobie siedzi pod sufitem i spoglada na wszystkicch gosci.
a co do psow to na poczatku lipca bylo psow juz wiecej, pojawily sie 3 urocze szczeniaki, kazdy w innym kolorze.
czy pies Dilo tez byl waszym przewodnikiem po wioskach dookola Hongsy?

pozdrawiam
geoanja@interia.pl
www.nusatenggara.blox.pl - blog z Indochin
 
brzuszkidwa
brzuszkidwa - 2009-08-04 02:54
E: Moniki niestety nie mieliśmy okazji poznać, ponieważ była akurat na wakacjach w Tajlandii, a nas ugościł pewien Grek, Alex, który w tym czasie ją zastępował. Hongsa, słonie i ten guest house to był strzał w dziesiątkę, odpoczęliśmy przez kilka dni, pies Dilo dzielnie nam towarzyszył (dołączyłam nowe zdjęcia w tym poście), a nawet załapał się z nami na stopa :) Z wielką przyjemnością przeczytałam Waszego bloga i poparzyłam z łezką w oku na zdjęcia... Pozdrawiam Was serdecznie :)
 
 
zwiedzili 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 105 wpisów105 39 komentarzy39 1228 zdjęć1228 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
18.10.2015 - 31.10.2015
 
 
03.02.2014 - 21.02.2014
 
 
21.11.2012 - 07.12.2012