E: Do stolicy Kambodży przyjechaliśmy busem z Sajgonu w 6 godzin. Droga jest dobra, na przejściu granicznym wszystko idzie dość sprawnie. Sinh Cafe, duże biuro turystyczne w Wietnamie (i całkiem porządne), liczy sobie dodatkowo 4$ (mówiąc, że wiza kosztuje 24$, a nie 20, jak jest w rzeczywistości) za to, że :kierownik wycieczki" podaje w twoim imieniu paszport w kilku okienkach, więc żeby uniknąć niepotrzebnych nieporozumień, wystarczy po prostu samemu zarządzać swoim paszportem i nie dawać go "gdy w autobusie proszą". Różne biura podróży naliczają inną kwotę, duża kasa to nie jest, ale podawanie paszportu pracownikowi straży granicznej wielką sztuką nie jest (no, może trochę...;), a jeśli sam bus kosztuje 8-10$, to wydaje się to zupełnie bez sensu.
Po przekroczeniu granicy uwagę zwraca szereg ekskluzywnych hoteli z kasynami. Lokalnego kolorytu dodają ustawione pomiędzy nimi zwykłe stragany z warzywami, owocami, z aromatem niedzisiejszym i masą śmieci wokół. O co chodzi? I kto tu wpada na ruletkę? My może następnym razem, teraz się spieszymy na spotkanie w Phnum Penh ze Szczapami :)
W galerii kilka zdjęć z krótkiego spaceru; jeszcze tu wrócimy. Za kilka dni.