A: Z Sihanoukville do Kampotu jedzie się rozklekotanym busem dwie godziny, za 6 dol. Transport organizują Guesthousy i i tam się czeka na busa, więc nigdzie nie trzeba się spieszyć i nie tkwi się na dworcu no i trochę się przepłaca. Po drodze przyjemne widoki, miłe wioski. Spokój. Mija się też policyjną ekipę kontrolną w postaci policjanta, a nawet dwóch, lizaka i motorku. Policjant ze swoim lizakiem wyszedł na środek jezdni (dosłownie) i zamachał, na co nasz miejscowy bądź co bądź kierowca ominął policjanta niemal nie zwalniając. Napisanie, że khmerscy policjanci biorą łapówki, daje nieprawdziwy obraz rzeczywistości. I obraża naszych niektórych stróżów radarów. Opłata na rzecz policjanta w Kambodży jest rodzajem myta i jest to zrozumiałe, i jak mi się wydaje akceptowane przez obie strony. Nie chodzi o złamanie przepisów (u nas przynajmniej trzeba przekroczyć prędkość), lecz należne prawo. Nie trzeba więc kłócić się, udowadniać, że włączyło się kierunkowskaz albo, że te 5 piw to tak jak herbat u cioci. Po prostu się zwalnia, otwiera okno, wita i daje. Sytuacja jest czytelna dla wszystkich zainteresowanych. Ważny jest fakt posiadania samochodu. Fakt korzystania z drogi. Policjanta nie obchodzi stan samochodu, trzeźwości, wyłączone światła, to nie są obszary jego działań.
Teraz w Kambodży toczy się proces kilku działaczy reżimu Pol Pota. 13 sędziów międzynarodowych, 17 miejscowych. Sponsoruje społeczność międzynarodowa. I ta społeczność międzynarodowa na jakiś czas wstrzymała swoje płatności, gdyż … Khmerscy sędziowie, aby nie zostać usuniętym z stanowiska (a społeczność międzynarodowa dobrze płaci), musi wręczać łapówki kambodżańskiemu …. (nie policjantowi) … rządowi.
I nie tylko mnie nieustannie dziwi, skąd w tak biednym kraju tyle terenowych Lexusów (nowy w polsce to ponad 400 tys. PLN)? I skąd w socjalistycznym Wietnamie całkowicie bezsensowne (100 razy bardziej bezsensowne niż w RP) żółte nie terenowe Lamborghini?
A Kampot jest bardzo przyjemnym miejscem. Stare pofrancuskie domy są zaniedbane i rozpadają się, ale jakiś spokój tego miejsca czyni go wciąż przyjemnym. I jeszcze nie zepsuci miejscowi (nie wszyscy oczywiści), którzy traktują przyjezdnych jak ludzi a nie worki z kasą. I turystów też mniej i jacyś tacy przyjemniejsi i mniej cool. Polecam Blissful Guesthouse (od 4 do 7 dol za pokój) – mają stronę internetową. Przyjemne miejsce, ładny mały ogród. Dobre jedzenie (ale dosyć drogie). Kampot sprawia wrażenie droższego niż Sihaoukville i to zarówno jeśli chodzi o spanie jak i jedzenie. Ale zawsze można ominąć „europejskie knajpy” i zjeść w miejscowych na plastikowych krzesełkach (a taka przyjemność to pół dolara), zupełnie smacznie – no a to co jedliśmy chyba nie było robakami smażonymi z kiełkami podanymi ze słodkim sosem i jajkiem sadzonym
UWAGA: Jak ktoś planuje jednodniowy wypad, szczególnie na motorku, do Bokor National Park to jest to w tej chwili niemożliwe. Droga jest zamknięta i możliwy jest tylko 2-dniowy trekking. (50 dol od osoby) na górę i z powrotem. Jeżeli ktoś chce aktualne info na ten temat to proponuję maila do jakiegoś hotelu w Kampocie – można spróbować do Blissful.