E: Dalat jest położony w górach Annamskich; to miejscowość wypoczynkowa i uzdrowiskowa i przyjeżdżają do niej głównie lokalni turyści. Białych jest niewielu, być może dlatego, że trzeba trochę zboczyć z głównej trasy Hanoi-Sajgon, być może też dlatego, że Sapa (położona na północy Wietnamu) jest bardziej rozreklamowana i prawdę mówiąc, ciekawsza z powodu obecności tradycyjnych plemion. Warto tu jednak zajrzeć jak się ma kilka dni wolnych i na spokojnie pojeździć po okolicy. Samo miasto, choć zwane wietnamskim Paryżem, nie ma w sobie większego uroku. Wieża Eiffla, owszem jest, ale sami zobaczcie, jaka. Francuzi zrobili sobie w Dalacie bazę, francuski lekarz Yersin (jedna z ulic do dziś nosi jego imię) leczył tu francuskich pacjentów (przełom XIX i XX wieku). Nie da się ukryć, że klimat jest idealny, a po naszych ostatnich gorącach i 24h na dobę płynącym pocie w Kambodży i Hanoi, ten 28stopniowy "chłód" to największa frajda. No może oprócz tych koreańskich frykasów... No i jeszcze piwo po 20 groszy za pół litra... Uzdrowisko pełną gębą.
P.S. Wszystkich, którzy śledzą naszego bloga i czują niedosyt wieści w ostatnim czasie, bardzo przepraszamy. I obiecujemy poprawę.